Sunday 18 December 2011

Ohhh...Dior









http://mart-u.blogspot.com/2010/11/christian-dior.html
http://ibeauty.pl/artykuly,5,53,587,nowe-zapachy-wiosenna-miss-dior-cherie
http://blog.gendai.pl/?p=83
http://modnyfason.blox.pl/2011/04/Christian-DiorHistoria-Marki.html
http://www.w-spodnicy.pl/Tekst/Szafa/529241,1,Dior-na-wiosne-i-lato-2010.html
http://muzealnemody.blogspot.com/2010_05_01_archive.html
http://www.hauteaddiction.com/post/Christian-Dior-Spring-2009-Couture-Collection.aspx
http://www.wwd.com/fashion-news/designer-luxury/christian-dior-cruise-2011-3074246

Tuesday 29 November 2011

Szał Kapeluszowy










Źródła

Efekt motyla

Ile razy słyszałaś jak ktoś mówi "Miej oczy szeroko otwarte"?
Zapewne nie raz.
Ta sama zasada tyczy się mody.
Projektanci też ludzie. Chłoną to co ich otacza. Czerpią inspiracje. I przetwarzają po swojemu.
Na każdego z nas otoczenie w jakim żyjemy wywiera jakiś wpływ.
Widzimy na przystanku kobietę w pięknej czerwonej sukni (tak na marginesie to jest to miły widok w morzu czarnych uniforów, które mamy zwyczaj przywdziewać gdy tylko zrobi się zimniej) i myślimy "też bym taką chciała" . Po czym podświadomie szukamy podobnej podczas naszej następnej wizyty w centrum handlowym. Oglądamy po raz setny "Śniadanie u Tiffany'ego", a chwile potem szykując się do wyjścia na miasto, robimy sobie kreski eyelinerem.
 I naprawdę nie ma w tym nic złego.
 Spójrzmy chociażby na to jak  film Woody'ego Allena "Północ w Paryżu" natchnął domy mody. Szczerze wątpię, by zamysłem reżysera było ponowne wprowadzenie na wybiegi mody z lat 20. Ale tak też się stało.
 I wielkie dzięki za to.
 Albo ślub księcia Williama z księżną Kate, po którym do łask wróciły kapelusze.
 Kryzys ekonomiczny skłania nas do przypomnienia sobie o klasykach i przemyślenia wydatków modowych (jak i zresztą wszystkich innych).
Wszystko jest ze sobą połączone. Istny efekt motyla.
Ma to swoje plus, będąc na bieżąco z tym co dzieje się na świecie jesteśmy w stanie przypuszczać jaki wpływ będzie to miało na rynek mody.
A co za tym idzie, co będzie modne.

Friday 14 October 2011

Stella McCartney – nowe orgiami

Jej kolekcja na zimę 2011 składa się jakby z dwóch części:
- Genialnie uszytych sukienek, które podkreślą kobiece atuty i ukrywają mankamenty naszej sylwetki.  Pamiętacie formującą ciało bieliznę? Te sukienki działają podobnie. Dzięki sprytnym detalom oraz przemyślanym szwom, formują sylwetkę „ideał” .

- Over-size’owe komplety, które lekko wiszą na chudych modelkach.  Jest to zabieg, którego do końca nie rozumiem . Jasne, na kolekcje trzeba patrzeć jako na zbiór części garderoby i też dlatego uważam, że jest to świetna kolekcja. Trzeba przyznać , że takie połączenie na pewno robi większe wrażenie, jednak osobiście trochę inaczej bym to ugryzła. Mianowicie zmiksowała szerokości np. szeroką bluzkę z obcisłymi rurkami, a szerokie spodnie( które znowu przezywają come back) z bardziej przylegającą górą. W taki sposób można łatwo ukryć wady , a wyeksponować zalety, swojego ciała.


Tak czy siak kolekcja na pewno należy do udanych. Na pierwszy rzut oka widać już, że jest uszyta z myślą o kobietach, a nie tylko dla kobiet. A to wielka różnica.

Monday 8 August 2011

A co z przeciętna kobieta?


A co z przeciętna kobieta?


            Nie dawna sesja dla włoskiego vogue’a pokazująca modelki plus size skłoniła mnie do pewnej refleksji. Przeciętna polka ma rozmiar 38/40, na pokazach większość modelek ma rozmiar 0( ponieważ na taki najłatwiej się szyje, sama się o tym niedawno przekonałam szyjąc jeansową kamizelkę, która okazała się za wąska w biuście) , modelki plus size noszą rozmiary ok. 42. I moje pytanie brzmi gdzie tu miejsce dla przeciętnej kobiety? Dlaczego takich nie ma na sesjach w magazynach albo nie wychodzą w ostatniej sukni na pokazach( jak to czasem robią „większe modelki”).
            Uważam, że to świetnie, że świat mody otwiera się też na kobiety, które mają biust i tyłek i są z tego dumne. Ale pamiętajmy, że nie tylko kobieta w rozmiarze 46 może być dumna ze swojego ciała i czuć się w nim dobrze. Ta która nosi 38, czy 40  albo nawet 36 może się czuć tak samo. Boje się , że  redaktorzy magazynów modowych i projektanci chcąc pokazać, że nie zapominają o kobietach w innych rozmiarach i zatrzeć pewną granicę, tworzą przepaść. Przepaść długą o 5 rozmiarów. Z jednej strony mamy powiedzmy 32, a z drugiej 44.  Ale co ze środkiem???

  Osobiście odniosłam wrażenie, że ta sesja, miała właśnie pokazać, że każda kobieta ma w sobie „to coś”. Moim zdanie jest ona genialna. Zdjęcia są cudne, modelki piękne, a klimat dodaje jeszcze  wszystkiemu pikanterii. Chciałabym zobaczyć podobną sesje ale z różnym kobietami, i tymi w małych rozmiarach( bo nie zapominajmy o nich, one też mają swoje kompleksy, nie wszystkie głodzą się żeby tak wyglądać, duża części z nich po prostu tak ma)i tych „przeciętnych” i tych plus size.  Taka sesja naprawdę pokazałaby, że każda kobieta jest piękna.

P.S. Może wtedy nie musielibyśmy używać nazw „modelka” i  
„modelka plus size”. Po co to? I jedna jest modelka i druga. Może dożyję tego dnia kiedy tak będzie. 

Powoli zaczynając